niedziela, 21 października 2012

Rozdział 3

~~Elena~~

Minęły już cztery miesiące odkąd Damon wyjechał bezpowrotnie z Mystic Falls. Myślę, że dobrze zrobiłam wybierając Stefana, bo znowu jestem jak szczęśliwa, nie przejmująca się nadnaturalnymi problemami nastolatką, kocham go. Aczkolwiek w tym całym szczęściu jest jeszcze malutka cząstka mnie, która znowu pragnie zdecydowanego dotyku Damona na skórze, która pragnie jego warg na swoich, która tęskni za jego porywczym charakterem, za jego sposobem wysławiania się. Pamiętam jak się czułam kiedy był w moim pobliżu, kiedy mogłam go zobaczyć, to było magiczne lecz całkowicie przeminęło w momencie kiedy ujrzałam powtórnie Stefana, gdyż przy nim cały świat może nie istnieć. Przy nim jestem sobą, nie musze niczego udawać, nikomu niczego udowadniać, mogę pokazać mu się w każdym stanie i wiem, ze mnie zaakceptuje, cokolwiek by się nie działo. Pomimo tego wszystkiego chciałabym powtórnie zobaczyć Damona, chociaż jest to cholernie samolubne. Chciałabym go pocałować, chociaż wiem, ze jest to złe, zakazane, chciałabym spytać czy wszystko z nim w porządku, jednak wiem, że odpowiedziałby mi, że wszystko jest okej, że mam się przestać martwić. Najbardziej samolubną rzeczą jest jednak to, ze z całej mej siły pragnę by Damon znowu był przy mnie, by mnie wspierał i próbował zdobyć, chociaż w głębi serca wiem, że nigdy bym go nie wybrała. Nagle do pokoju wparował Stefan z piękną różą w lewej dłoni. Blondyn podszedł do mnie i podarował mi kwiatka.
-Jest piękna.- powiedziałam uśmiechając się delikatnie
-Tak samo jak ty.- odparł mężczyzna, obejmując mnie w talii 
-Stefan przestań.- powiedziałam, wyrywając się z jego uścisku
-Co cię ugryzło ?- spytał zdezorientowany
-Nic, po prostu tęsknię za Damonem.- wzruszyłam ramionami
-Ja też za nim tęsknie i to cholernie.- blondyn podszedł do mnie i uścisnął mnie swymi szerokimi ramionami- Wszystko będzie dobrze, razem to przetrwamy, obiecuję.- Mężczyzna pocałował mnie w czoło
-Kocham cię Stefanie.- wymruczałam cicho
-Kocham cię Eleno.- powiedział mężczyzna, ściskając mnie jeszcze mocniej
Przy Stefanie czułam się jak mała, niewinna nastolatka, którą byłam przed wypadkiem rodziców. Odkąd nie ma przy Nas Damona odczuwam jednak dziwną pustkę, chociaż odkąd go również nie ma zachowujemy się wręcz identycznie jak kiedyś przed pojawieniem się Klausa i całej tej zgrai pierwotnych.  Uśmiechnęłam się powtórnie do mojego ukochanego chłopaka, po czym wspięłam się na koniuszki palców i wpiłam prosto w jego usta, napawając się z zachwytem ową chwilą.
~Alisson~


Kiedy tylko nastał ranek wstałam leniwie z łóżka, wiedząc iż dzisiejszego dnia będę musiała trochę popracować, wysilić się. Zrobiłam włosy w misternego kitka, który bardzo dobrze wyglądał, po czym poczęłam paradować w samych czerwonych figach i tego samego koloru staniku, który idealnie podtrzymywał moje krągłości. Włączyłam na cały głos muzykę : 
Po czym zaczęłam się do niej poruszać. Po chwili podeszłam do szafy i założyłam na siebie czarne, przylegające spodnie tego samego koloru trampki i biała podkoszulkę z dekoltem. Do plecaka przełożyłam strzały, łuk oraz worek, na którym ćwiczyłam mięśnie nóg.
Zadowolona z siebie wyszłam cicho z pokoju, wpadając na korytarzu na zaspaną jeszcze Faye.
-Idziesz ćwiczyć ?- spytała sennie
-Tak, Faye nie mów nic Scottowi, ok ?- spytałam przyjaciółki, lekko przygryzając wargę
-Ten idiota po ostatnim razie kiedy chciał cię zabić wilkołak nigdy by ci nie zezwolił na samodzielne ćwiczenia w lesie, a jako, ze go nie lubię nic mu nie powiem.- odparła Faye, kamień spadł mi z serca
-Dzięki.- krzyknęłam, biegnąc w stronę drzwi
-Tęskniłam za tą Alison !- krzyknęła Faye, a ja się tylko uśmiechnęłam, wychodząc z domu. Miałam w planach pojechanie do lasu kilkadziesiąt kilometrów za miastem, to najlepsze miejsce na ćwiczenia.
~Lee~


Stałem ubrany już przy oknie salonu.  Po chwili dostrzegłem coś tak pięknego, ze nie mogłem oderwać od tego wzroku. Ujrzałem cudowne ciało Alison prawie całkowicie nagie, odziane jedynie w skąpą, koronkową, czerwona bieliznę. Dziewczyna poruszała się sprawnie w rytm muzyki, była taka piękna, taka idealna. 
Nagle spostrzegłem się iż podchodzi do mnie Damon. Wampir zdziwiony tym, ze patrzę się w szybę postanowił zrobić to samo. Pokręciłem karcąco głową ciągle obserwując dziewczynę, która pakowała do plecaka dziwną broń, tak jakby szykowała się do walki. Zerknąłem pytającym wzrokiem na mojego przyjaciela, który tylko posłał mi swój firmowy uśmieszek.
-Nie Damon, nie będziemy jej śledzić.- powiedziałem twardo
-Nie bądź taki sztywny, domyślam się, ze sam umierasz z ciekawości kim ona jest i gdzie idzie.- odparł Damon
-No dobra, wygrałeś.- westchnąłem głęboko, podążając za kumplem w stronę naszego samochodu.
~~Alisson~

Po kilku minutach spostrzegłam się, ze ktoś ciągle uparcie za mną jeździ. Wściekła przyspieszyłam, myśląc iż ten ktoś się odczepi, jednak myliłam się i to bardzo. Przewróciłam teatralnie oczami, parkując pod lasem. Wiedziałam, ze jeżeli komuś zależy na tym, by dowiedzieć się co robię to będę wystarczająco silna by mu się przeciwstawić.
Wysiadłam z samochodu, jednak owego auta, które za mną jechało już nie było. Wzruszyłam ramionami, po czym wzięłam na plecy ciężki jak cholera plecak i pobiegłam z nim do samej głębi lasu. 
Rozłożyłam worek, na którym ćwiczyłam moją siłę, po czym wyjęłam z plecaka łuk ze strzałami mojej własnej roboty. Pamiętam, że Scott nigdy nie pochwalał tego co robiłam i zawsze się wściekał, twierdząc, ze to niebezpieczne. Jednak nawet on nie wiedział dlaczego zaczęłam to robić…

~~Retrospekcja 3 lata temu~~

Miałam wreszcie upragnione 18 lat, co sprowadzało się do tego iż mogłam opuścić dom dziecka i samodzielnie rozpocząć życie, założyć rodzinę, cieszyć się nim ile wlezie. Zaraz po opuszczeniu zakładu dostałam od dyrektorki list, który napisali do mnie moi biologiczni rodzice. Był w nim adres, do którego postanowiłam się skierować. 
Kiedy tylko dotarłam do upragnionego przeze mnie celu, ujrzałam mały, zapuszczony, ciemny dom. Lekko przestraszona weszłam do niego. Moją uwagę przykuł list, na samym środku stołu. Podeszłam do niego i postanowiłam go przeczytać. 

Droga Alison,
Masz już 18 lat i jesteś pewnie piękną kobietą… Jeśli dotarłaś do tego miejsca i nie bałaś się przekroczyć progu domu oznacza to, ze jesteś taka jak my, jesteś wojowniczką, nie boisz się nowych wyzwań. Musisz wiedzieć, ze nigdy dobrowolnie cię nie oddaliśmy, ale gdybyś z nami została zginęłabyś z ręki wilkołaków już w bardzo młodym wieku, a z ojcem nigdy nie chcieliśmy dla Ciebie takiego życia. Musisz wiedzieć, ze jeśli czytasz ten list to my już dawno nie żyjemy, a zginęliśmy właśnie z rąk tych bestii. Twoim przeznaczeniem jest ciągła walka Alison, jesteś urodzonym łowcom.
Twoi rodzice
Zdziwiona odłożyłam list do kieszeni i skierowałam się do piwnicy owego domu, gdzie ujrzałam cały sprzęt walki z wilkołakami. Nie wiedziałam czy list mówił prawdę, ale sam sprzęt przyprawiał mnie o dreszcze i ból głowy, wszystko robiło piorunujące wrażenie. 
Wzięłam do ręki łuk i wycelowałam go w tarczę. Trafiłam w sam środek. Byłam z siebie dumna. Dopiero teraz poczułam to ukłucie w sam środek serca, dopiero teraz zrozumiałam, ze nie popuszczę tym bestiom, ze wybiję je wszystkie nie bacząc na konsekwencje.

~~Teraźniejszość~~

Scott zawsze uważał, że jestem zbyt delikatna, by sobie poradzić z nimi, ze może mi się coś stać, jednak jego słowa, tylko motywowały mnie do dalszej walki. Wyjęłam z plecaka rękawice i poczęłam okładać z całej siły worek, do którego chwile później celowałam już łukiem. Ciągle miałam idealnego cela. Po chwili usłyszałam dzwoniący do mnie telefon. Odłożyłam błyskawicznie łuk, patrząc na wyświetlacz telefonu. Był to oczywiście nie kto inny jak Scott. Odchrząknęłam ślinę, odbierając telefon.
-Alison, gdzie ty do cholery jesteś ?- krzyknął do słuchawki mężczyzna
-Właśnie poznaję piękno Portland, ten port, kwiatki…- mówiłam jak głupia
-Alison mów mi prawdę.- przewróciłam teatralnie oczami
-Po co mam ci mówić prawdę, skoro ty nie chcesz jej usłyszeć.- powiedziałam pewnie
-Jeśli jesteś w lesie…- pogroził mi chłopak
-To co, przyprowadzisz swoich gorylich kumpli żeby zamknęli mnie w domu ?- spytałam kpiąco
-Jeśli tam są naprawdę jakieś wilkołaki, to jesteś w niebezpieczeństwie !- krzyknął Scott
-Chyba są jakieś zakłócenia, nie słyszę cię !- krzyknęłam udając
-Alison, Alison !!- krzyczał jeszcze chłopak, jednak ja się definitywnie rozłączyłam 
-Dupek.- powiedziałam, po czym głośno się roześmiałam, całkowicie go ignorując
Pokręciłam karcąco głową, powracając do ćwiczeń.
~~Lee~~
-Wilkołaki ?- spytałem pytająco mojego przyjaciela, który tylko zdziwiony na mnie spojrzał 
-Wiesz, ja rozumiem, ze ta laska cię pociąga, ale jest dosyć, że tak powiem niebezpieczna.-odparł Salvatore
-Przestań stary, sam nie wiem co o tym myśleć.- Spojrzałem powtórnie na ćwiczącą w najlepsze kobietę.
-Popatrz, jest seksowna, ma krągły tyłek, w sumie tylko to się liczy.- stwierdził Damon, wyjmując spod kurtki Jacka Danielsa
-Jack Daniels ?- spojrzałem na niego pytająco 
-Słuchaj stary, niektórzy noszą wodę, inni gumę do żucia, a ja noszę Jacka Danielsa.
-A jeszcze inni noszą kuszę.- odparła nagle Alison, podchodząc do nas ze strzałą w dłoni
-Sąsiadeczko,  jakiż to zbieg okoliczności, ze się spotykamy znowu.- Damon wyszczerzył w jej stronę zęby.
-Nie wątpię.- brunetka westchnęła- A tak poważnie,to co tu robicie ?- spytała poważniejszym tonem
-Moglibyśmy cie zapytać o to samo.- wytknął jej Salvatore
-Przyszłam poćwiczyć.- dziewczyna wzruszyła ramionami
-Sama w środku lasu? To trochę niebezpieczne.- powiedział z udawanym uśmieszkiem Damon
-Umiem o siebie zadbać.- powiedziała, pakując ekwipunek do torby- Wiem, ze mnie śledziliście, nie wiem kim,bądź czym jesteście, ale jeszcze się dowiem.- dziewczyna podeszła do mnie i pogłaskała dłonią mego policzka..
 Miałeś odrobinę krwi Lee.- dodała, po czym z teatralnym uśmiechem odeszła w stronę swojego pojazdu
Przez chwilę z Damonem całkowicie milczeliśmy, obserwując odchodzącą, zarzucającą biodrami na boki dziewczynę. Po chwili jednak spojrzałem pytająco na przyjaciela, a on w odpowiedzi wziął do ręki Jacka Danielsa i począł z niego łapczywie pić.
-Myślisz, ze ona coś wie ?- spytałem go
-Chuj wie.- Damon wzruszył ramionami, idąc do naszego auta, a ja spojrzałem na niego z oddali, po czym usiadłem na miejscu kierowcy i powróciłem razem z nim do domu.
~~Lee~~


Niektórzy to mają tupet. Usiadłam na przednim siedzeniu odpalając silnik mojego czerwonego cacka. Po kilkudziesięciu minutach szybkiej jazdy,byłam już jednak na miejscu. Kiedy tylko weszłam do domu skierowałam się od razu do pokoju, gdzie zdjęłam z siebie wszelkie przepocone, brudne od błota ubrania i poszłam wziąć długą, relaksacyjną kąpiel do łazienki, mojej własnej.
Po godzinie wyszłam z niej całkowicie odświeżona i wystrojona.
Zadowolona usiadłam na łóżku i poczęłam czytać książkę, dotyczącą wielu sposobów na zabicie wilkołaków. W ten oto sposób całkowicie zapomniałam o mężczyznach, którzy próbowali zawładnąć moim życiem, co oczywiście nigdy im się nie uda.
~~Faye~~


-faye…faye..-słyszałam jakiś,głos w mojej głowie, który mnie nawoływał,lecz ja ani myślałam, by zawrócić. 
Biegłam dalej uciekając od tego wszystkiego. Od Chance Harber, od kręgu,którego wręcz nie cierpiałam,by zacząć w końcu wszystko na nowo. By nie myśleć o tym,jak bardzo ten sukinsyn mnie zranił.Że moi rodzice zginęli tylko z winy ojca Cassie.
Ale ten głos.. cały czas dudnił mi  w głowie. Słyszałam go teraz wszędzie i nie mogłam odróżnić czy to działo się naprawdę. 
Nagle na drodze, po której uciekałam, od mojego dotychczasowego życia, stanął wysoki mężczyzna o nieziemskiej urodzie.Jego oczy były niebieskie a ironiczny uśmieszek dodawał mi w jakiś sposób otuchy. Nagle nieznajomy, zaczął zbliżać się w moim kierunku ukazując swoje długie zęby. 
-Nareszcie.-warknął, i nie zwlekając wbił kły w moją tętnice. 
Nagle zerwałam się z łóżka, z krzykiem. Byłam przerażona.Pierwszy raz od dłuższego czasu miałam znowu tą wizję. Zawsze tak samo się zaczynało. Ten głos, ta droga, i na niej, ktoś kto skrywał mroczną tajemnicę. 
-Co się stało?-mruknął ziewając, nie jaki Matt,który okazał się być moją wczorajszą ofiarą,na odreagowanie.
No przepraszam,ale po tym,jak wynegocjowałam butelkę najdroższej  wódki na świecie, naprawdę miałam powód do radości, a chłopak był naprawdę ładny,więc trochę przyjemności, dla niego i trochę dużo, dla mnie. 
Jedyny minus z wczorajszego dnia, to konfrontacja z Damonem Salvatore, który, nie dość,że sprawił,że uśmiechnęłam się do niego szczerze, to bezczelnie obserwował mnie z dachu drugiego budynku. 
Dupek był pewny,że go nie zauważyłam,lecz się mylił. Z moim nadprzyrodzonym wzrokiem, nie był to lada wyczyn. Siedział tam i się kurwa na mnie patrzył z tym figlarnym uśmieszkiem na twarzy.
Nie ukrywam , wkurzyłam się i to nie źle, lecz życie nauczyło mnie, by nigdy nie pokazywać prawdziwych emocji, więc wtedy tylko posłałam mu złośliwe spojrzenie i zasłoniłam okno czarną kotarą. Wystarczająco się już napatrzył.Z resztą ja na niego też. 
Rozumiem, był u siebie w domu,ale kurwa..prawie że, mnie wydał. Zapewne teraz myślał,że nawet mnie nie ruszyło to,w jakim stanie ze mną rozmawiał. I tu się mylił..
-Wszystko w porządku-powiedziałam, siląc się,by mój ton głosu był dość miły.Moja złośliwość nie była tu potrzebna. Nie po tym jebanym śnie a raczej wizji. 
Odkąd się urodziłam, miewałam często tak zwane przeczucia, a później to  przerodziło się w koszmary, informujące o niebezpieczeństwie. przez nie, zawsze byłam osłabiona, a moja moc, nie raz równała się z mocą Diany.Niestety nie lubiłam tej dziewczyny i wzajemnością.
Nie miałam ochoty na dalsze wylegiwanie się w łóżku zw zwykłym człowiekiem ,więc nawet nie fatygając się,by wypowiedzieć zaklęcie zapomnienia, wygoniłam z pokoju chłopaka, w samych bokserkach, które nie leżały na nim nawet  w minimalnym procencie tak dobrze jak u pana Sukisnyna. Oj Faye, coś za dużo o nim myślisz..
Szybko udałam się pod prysznic,próbując się uspokoić. Lecz nie wychodziło mi to za bardzo. 
Cały czas miałam te niebieskie oczy w głowie, i zastanawiałam się,kto z moich bliskich przyjaciół lub znajomych jest wampirem.Klaus? To już wiedziałam, a z resztą jego oczy są zielone. Jasper? odpada…Lee?! ja pierdole tego by jeszcze brakowało. 
Nie myśląc za wiele, biegiem poleciałam do pokoju Allison, po czym szeroko otworzyłam, drzwi. 
-Alisson do kurwy nędzy, mów mi natychmiast, jaki kolor oczu ma ten twój kochaś??-krzyknęłam. Widać,dziewczyna również brała prysznic bo tylko pisnęłam
-Scot, ma brązowe!-automatycznie przekręciłam oczami. 
-Mówię o Lee!-dodałam dobitnie. 
-Oh…Zielone.-mruknęła, lecz na szczęście ją usłyszałam.Westchnęłam ciężko, rozluźniając się.
-A co?-drążyła temat. 
-Nic nic..-burknęłam,i już mnie nie było.Nie patrząc na to, że aktualnie miałam an sobie tylko spodnie i stanik, wybiegłam szybko, na korytarz. miałam nadzieję,jeszcze złapać teggo całego Matta. Skoro to nie Lee, to może właśnie ten człowieczek?
Lecz niestety jedyne co zostałam, to szanownego Damona, Salvatore, z otwartą buzią stojącego na samym środku przejścia, z uniesioną jedną brwią do góry. 
-Och..-wymsknęło mi się czym się wydałam. Ten spojrzał na mnie szybko z jeszcze większym zdziwieniem.
-Eeee..czy to normalne,że właśnie widziałem, prawie nagiego mężczyznę, który miał na sobie tylko bokserki?-spytał mnie ironicznie.
-No popatrz, Matt wyznaje taki sam styl jak ty.-powiedziałam. O tak, idelanie wybrnęłam z tej sytuacji. 
-Widzę,że ciebie też to kręci.-dodał, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. Nie zdziwiło mnie to,gdy jego wzork zatrzymał się na moim biuście. 
-Odpuść sobie-jęknęłam. Damon wzruszył tylko ramionami i już go nie było. Boże jak on mnie wkurwiał.. 
Ja zdając sobie sprawę, jak wyglądam, weszłam ponownie do środka a tam zauważyłam, że telefon Alii wydaje z siebie jakieś dziwne dźwięki z najbardziej romantycznej piosenki.. No tak..to na pewno, szanowny pan Scot.Nagle wpadłam na genialny, pomysł. A jakby tak odebrać…?
Nawet nie myśląc, po chwili usłyszałam ten zbyt przesłodzony głos chłopaka mojej przyjaciółki.
-Faye powiedz Alison, żebyśmy się spotkali przy porcie, a nie w tej kawiarence w centrum miasta.- powiedział, wyczuwając,że to ja odebrałam. 
-Jasne.- odparłam prawie natychmiastowo 
-Tak po prostu się zgadzasz ?-kurwaa, czy on musiał, być taki wścibski?! 
-Och, nie rób ze mnie takiego potwora Scott-próbowałam wszystkiego co możliwe.
-No dobrze, dzięki.-mruknął, po czym się rozłączył. Oj nie ładnie tak bezgranicznie ufać Faye..
Gdy tak cieszyłam się z mojej chytrości, Allisson zdążyła się wykąpać, i nie całe kilka minut później już stała koło mnie, wyraźnie się mnie nie spodziewając. Pomachałam jej tylko wymownie telefonem przed oczami. 
-Dzięki.-burknęła. 
-Idziesz się spotkać ze Scottem ?-drążyłam. 
-Tak, a co ?
-Nic, po prostu dzwonił, żeby powiedzieć, abyś poszła do tej kawiarenki w centrum miasta, wiesz, ze to chyba ta którą prowadzi Lee ?-spytałam słodko. 
-Dzięki, to na razie.-jęknęła, zdziwiona po czym wyszła. 
Zaśmiałam się radośnie, zadowolona z mojego chytrego planu. 
Zrzuciłam na siebie, jakąś pierwszą lepszą bluzkę i pędem ruszyłam, do mieszkania moich sąsiadów. Coś za często tu bywam ostatnio..
-Damonku!-krzyknęłam, wchodząc do każdej z możliwych sypialń. W końcu znalazłam tego dupka,w kuchni nalewającego sobie, czerwony napój.. zakładam ,że to wino. 
-Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale widzieliśmy się przed sekundą.-rzucił, widocznie, zirytowany. 
-oj czepiasz się!-powiedziałam radośnie.
-Kobiety..-szepnął do siebie, przekręcając oczami.-W takim razie słucham co jest?
-Możemy zrealizować naszą zeeemstę-przecięgnęłam ostatnie słowo,przybliżając się do niego. 
-Ach taak?-mruknął rozkojarzony,
-mhmm..-mruknęłam, uśmiechając się promiennie, patrząc mu w oczy. -o kurwa.-wymsknęło mi się. 
-Co jest?-spytał jakby właśnie został wyrwany z  transu. 
-Nosisz soczewki?
-Yyy nie?-coraz bardziej mi się to wszystko nie podobało.-Coś nie tak?-zadał ponownie pytanie a w jego głosie, przez chwilę wyczułam troskę. 
-Nie, wszystko w porządku. Szykuj się na zemstę.-odparłam, ukrywając wszystko to co mnie trapi. 
-Nie musisz mi tego dwa razy mówić. 
~~Damon~~






Niecałe pół godziny później razem z Faye znajdowaliśmy się pod kawiarenką, która należała do mojego kumpla. Ach.. ta dziewczyna jest naprawdę zajebista. Nigdy w życiu jeszcze kogoś tak intensywnie nie swatałem. No ale cóż. Widać, moja sąsiadka nie lubiła, teraźniejszego chłopaka Alisson, a Lee wręcz za nią szalał, więc trzeba im odrobinę  pomóc. 
-Gotowy?-spytała mnie brunetka. 
-Zawsze.-powiedziałem z łobuzerskim uśmiechem. Niezauważenie przemknąłem do środka kawierenki, po czym odłączyłem główne zasilanie.  Nastrój romantyczny.. JEST. 
Potem tak szybko jak tam się znalazłem tak szybko się ulotniłem poniewaz usłyszłem kroki zbliżającej się Ali.. także przedstawienie czas zacząć. 
Czym prędzej wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Lee.
-Stary sytuacja kryzysowa. Jedź natychmiast do twojej kawierenki!-krzyknąłem, udając zestresowanego,by po chwili się rozłączyć.
-Zadanie wykonane szefowo!-zasalutowałem niecałe kilka minut później Faye.
-Raduję się.-mruknęła przekręcając oczami. 
-Coś ty taka naburmuszona…?-próbowałem ją rozweselić. 
-lee się spóźnia..-warknęła. Wiedziałem,że kłamie,lecz udałem że wierzę w jej słowa. 
-Nie martw się. Nasz książę już jedzie.-wskazałem ręką, na nadciągający samochód. 
Lee wysiadł z niego jak oparzony, a widząc mnie stojącego obok, przekręcił oczami. 
-Idź do środka!-nakazałem mu szeptem. Ten skinął głową i już go nie było. 
-Teraz moja kolej!-pisnęła Faye, i w podskokach, zamknęła główne drzwi,piszcząc jak mała dziewczynka.
-Więc czekamy na efekty!-krzyknąłem, patrząc na dziewczynę chytrym wzorkiem, prze kilka minut.
-Co?!-odrzekła w końcu. 
-jesteś zajebista!-stwierdziłem. 
-i za to musimy wypić!-dodała wyciągając z torebki whisky.




Witam, z drobnym opóźnieniem,ale witam. Z tej strony Skyler;* tym razem ;) 
Co stęskniliście się za mną? :D Hah, bo ja za wami bardzo. Przepraszam,że ostatnio, coś nie pisałam, podsumowań,ale Lara zawsze mnie wyręczała, dodając nn wcześnie rano(a ja zazwyczaj śpię do późna :D) lub coś w tym stylu xd 
Ale tak do rozdziału. Podobał wam się choć trochę? Spodziewaliście się Eleny na samym początku i jej wyznań?
Jak widzicie, Lee i Damon widzieli Alisson,ale czy to coś zmieni w ich życiu? Zobaczymy zobaczymy ;) Na razie,Faye ma również swoje podejrzenia i do tego planuje zemstę razem z Damonem ;)  Jestem ciekawa waszych odczuć na temat rozdziału. 
W takim bądź razie do nn ;*






5 komentarzy:

  1. Będą jaja, jak Elena przyjedzie tutaj do Damona:) A resztę podam w punktach, bo będzie mi wygodniej:
    1. Nowa Alisson = lepsza Alisson, no bez kitu, szybko się zmieniła, na tą fajniejszą, ale i tak Faye nie pobije
    2. Och, czy Faye zaczyna coś czuć do Damonka, czy mi się tylko taaak wydaje? ;)
    3.Czy tylko tak trochę mi się podobał? Był, aż wręcz genialnnnyyyyyyyyyyyyy!!! Mówię seryjnie :)
    4.Szczere było kiedy Damon spotkał Faye
    5. Jestem ciekawa, dalszego rozwoju akcji związanego z tą ZEEEEMSTĄ :D
    Pozdrawiam :**
    http://its-time-to-fight-for-my-normal-life.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, że napisałaś mi o nn.
    Bardzo fajnie. :) Zapowiada się dobra 'zabawa'. ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział fajnie ze alisson sie zmieniła i mam nadzieje ze w następnym rozdziale cos sie stanie miedzy damonem i faye

    OdpowiedzUsuń
  4. Bez Kitu!! Naprawdę świetnie napisane :D AAaa Elena tęskni za Damonem ;> Niech się wali ! On teraz ma Faye xD Nie no coś czuje, że jest coś między nimi. Niby się nie lubią, ale zawszę tak jest ^_^ Widzę, że Alisson w centrum zainteresowania. Bardzo podobał mi się list :D No i postać zaczyna się rozwijać, dowiadujemy się nowych rzeczy :D Albo może tylko ja xD Mo z jedną notkę mam do nadrobienia :)Lee też lubię :D Chyba trudno go nie lubić :) Też jestem ciekawa ZEMSTY :D Jak Damon i Faye razem cokolwiek wymyślą to Strach się bać :D !!! :d Kurde, czekam ! ^_^ Pozdrawiam :* Ps. Kocham cytat Damona :D JAK On coś powie ;) ! ,,-Słuchaj stary, niektórzy noszą wodę, inni gumę do żucia, a ja noszę Jacka Danielsa.'' Huehue :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejejeje!! <33 Jesttt ... Nowy rozdzialik ; * Kurwa jak ja Was za to kocham. No Wy po prostu jesteście zajebiste... Wiem, że to mówiłam, ale pomysł na wspólnego bloga to był najlepszy pomysł ze wszystkich ;33 Muszę się uspokoić.., bo mam w sobie tyle emocji, że trudno mi być spokojną xd
    Nie spodziewałam się Eleny na początku, ale w sumie fajnie ją wpasowałyście. Popłakałam się przy jej rozmyślaniach, bo mam pytanie 'Czy tylko mnie wielmożna Pani wkurwia?' No ile można.. Stefan kocham Cię i sielanka, a myśli o Damonie. Przy nim też mogłaby być nastolatką <3
    Nie ma jak być przez 3 sezony fanką Steleny, a w 4 przejść do Damona, kiedy Panna Gilbert wybrała.. no ale Damon jak dawał jej krew w serialu był taki słodki i jak tu Go nie kochać.. ?
    Niech El przyjedzie i zobaczy jak Faye i Damon się całują - dostałaby za swoje ; p
    Dobra, więc tak - Alison ćwiczyła. I powiem kolejny raz - Scott mnie wkurza -.- Niech Ali będzie z Lee..
    Zemsta jest słodka! ; * Błagam, błagam nie starania Famona nie pójdą na marne :) ! <3
    Chociaż jeden całusik ! ;*

    Sny mojej kochanej bohaterki. Zobaczyła oczy Damona. Byłam ciekawa kiedy na to wpadnie. xd Ale widziała i .. ?
    No właśnie i...
    Dodajcie szybko.. błagam C:

    Buziaki i pozdrowionka dla Was obu + proszę ogromnie o NN.
    friends-on-forever-jude-and-elena.bloog.pl
    :)

    OdpowiedzUsuń