~~Alison~~
Kiedy się obudziłam Scotta już przy mnie nie było. W sumie to dobrze, bo nie wyglądam aktualnie
jak tryskająca energią przyszła panna młoda. Boże, co strzeliło mi do tego
pustego łba, ze postanowiłam się przyjąć
jego zaręczyny, no co no kurwa co ?
Pokręciłam karcąco głową, kierując się w stronę łazienki.
Pomimo, że czułam się okropnie, nie chciałam tak wcale wyglądać…
Efekt, który ujrzałam w lustrze w pełni mnie zadowolił. Po
chwili dostałam sms. Wzięłam do ręki
telefon i ujrzałam cos co wywołało ogromny uśmiech na mojej twarzy.
Natychmiastowo zbiegłam na dół po schodach, a przed wieżowcem ujrzałam moją
najukochańszą w świecie pierwotna hybrydę. Nagle dostałam siły w nogach i
podbiegłam do niego rzucając mu się bezpretensjonalnie w ramiona.
-Klaus, boże jak ja za Tobą cholernie tęskniłam.-
wykrzyczałam mu do ucha, całując go łapczywie po twarzy. Po policzkach spłynęły
mi nagle, wielkie jak grochy łzy
-Ja za Tobą też kochanie.- dodał z tym swoim aroganckim
uśmieszkiem na twarzy- Czy to jest
pierścionek zaręczynowy ?- spytał dławiąc się
-Tak, właściwie dosyć świeży punkt mojej garderoby.-
stwierdziłam szybko
-Kto jest tym szczęściarzem i dlaczego nic nie wiedziałem
?!- spytał Klaus załamując ręce na klatce piersiowej
-Jak już mówiłam to dosyć świeży punkt mojej garderoby, a
tym szczęściarzem jest Scott.- powiedziałam nad wymiar cichutko akcentując
ostatni wyraz
-Kto ?- spytał widocznie nie słysząc
-Scott Mccall.- powiedziałam głośno, przewracając oczami. Po
chwili zobaczyłam, ze pod wieżowcem znajduje się Damon, Faye oraz Lee.
-Oj kochanie ty moje.- hybryda dotknęła dłonią mojego
podbródka, po czym pogładziła mnie po
policzku- Pamiętasz jak mówiłaś mi, ze nie zadowala cię w łóżku ?- spytał mnie
po chwili przyjaciel
-Klaus ?!- wrzasnęłam na całe gardło
-Kochaniutka chcesz przez całe życie egzystować z brakiem
orgazmu ?- spytał mnie przyjaciel
-Nie żeby cos, ale właśnie wszyscy moi znajomi usłyszeli, ze
nie mam orgazmu za każdym razem kiedy uprawiam sex.- powiedziałam złośliwie
-Oj Alison, dobrze, że przyjechałem tutaj właśnie teraz,
trzeba nad tobą porządnie popracować.- pierwotny, pokręcił karcąco głową.- Masz
i napij się.- po chwili wręczył mi do ręki Jacka Danielsa- Klaus Michaelson wie
co dobre.- stwierdził po chwili, obejmując mnie swym ramieniem
-Oj mam do Ciebie słabość.- przewróciłam znacząco oczami,
idąc z przyjacielem w odwrotną stronę niż znani mi już gapie
- Były kochanek wie najlepiej co jest dla Ciebie dobre
skarbie.- dodał po chwili, powiedział to jednak na tyle głośno, że usłyszałam
za plecami czyjś śmiech
Chwilę później byliśmy już z Klausem pod jakąś pierwszym,
lepszym klubem. Usiedliśmy od razu przy barze. Pierwotny spojrzał na mnie tymi
jego maślanymi oczami, popijając Burbona.
-A tak na poważnie Klaus, to co cię tutaj sprowadza ?-
spytałam nagle bez ogródek pierwotnego
-Ty mnie zawsze umiałaś wyczuć.- stwierdziła hybryda- Życie
mi się pierdoli Alison, straciłem kogoś kogo kochałem, a jeśli chodzi o mnie to
wiesz co sądzę o miłości.- mężczyzna zrobił przerwę na napicie się drinka- Jedyną
osobą, którą darzę takim uczuciem jakim darzyłem Caroline, bo tak miała na imię
ta dziewczyna, jesteś ty.- pierwotny złapał mnie za ręce – Kocham cię Alison i
mam nadzieję, ze tak szybko mnie nie wykopiesz ze swojego domu, albo, ze
pojedziesz zwiedzać świat ze mną. – dodał łudząco szczerze Klaus
-Klaus, wiesz, że ja Cię kocham najmocniej na świecie, bo
nawet Faye nie jest dla mnie aż tak ważna, ale ja wychodzę niedługo za mąż i po
prostu nie chcę zawieść znowu Scotta.- wyjaśniłam wzdychając
-Spójrz mi prosto w oczy i powiedz, ze go kochasz.- nakazał
mi pierwotny
-Przestań Klaus, to nie jest zabawne.- odparłam popijając
gin z tonikiem
-Widzisz ?- spytał mnie pewnie- Ten chłopak nie jest Ciebie
wart.- dodał szybko
-Mówisz dokładnie tak jak Faye z Damonem, oni zmówili się
żeby zeswatać mnie z Lee.- powiedziałam wzdychając
-Salvatore, Damon Salvatore i Lee Labeque ?- upewnił się mężczyzna
-Tak, a co ?- spytałam rozkojarzona
-Nie wiem czy już do tego doszłaś słodka, ale Damon
Salvatore jest wampirem, a jego kompan Lee jest hybrydą, którą sam właściwie
przemieniłem.- powiedział nad wymiar spokojnie Klaus
-Poważnie ?- spytałam, zachłystując się trunkiem
-Jak najbardziej, a co do tego Lee to uważam, ze byłby o
niebo lepszym kandydatem na kochanka niż ten cały nudny Scott.- powiedział
Klaus
-Słuchaj przez Ciebie mam jeszcze większy mętlik w głowie.- powiedziałam sfrustrowana
-Alison skarbie posłuchaj mnie przez chwileczkę.- pierwotny
dotknął swymi dłońmi mojego podbródka- Dla każdego kto by mnie znał jestem
bezuczuciowym draniem, który łaknie tylko krwi i dobrej zabawy, jednak Ciebie
szczerze kocham i liczy się dla mnie jedynie Twoje włącznie szczęście.- dodał,
zbliżając swoją twarz do Twojej- Błagam Alison albo ze mną wyjedziesz albo
zostaniesz tutaj wiecznie nieszczęśliwa ze Scottem.- dodał muskając swymi
wargami moich ust
-Tęskniłam za Tobą.-wyszeptałam mu do ucha
-Nawet nie wiesz jak cholernie mi ciebie brakowało.-
powiedział pierwotny z uśmiechem, uśmiechem który sprzedawał tylko najbliższym-
Pewnie chcesz usłyszeć historię dotyczącą Caroline.- dodał smutniej
-Jeśli nie chcesz nie musisz o tym mówić, wiem, ze jest to
dla Ciebie bolesne.- powiedziałam, popijając powtórnie trunek
-Caroline była dla mnie kimś bardzo ważnym, ale ona mnie
nigdy nie kochała tak bardzo jak ja ją, bo dla niej zawsze liczył się Tyler,
właściwie nigdy nie doszło między nami do czegoś poważniejszego, bo ona chowała
swoje uczucia, nie pozwalała mi do siebie samej dotrzeć, w końcu nie
wytrzymałem i schowałem swe emocje, czekając na moment kiedy będę cię mógł
zobaczyć i spokojnie opowiedzieć o wszystkim.- wyjaśnił mi Klaus, dopiero teraz
zobaczyłam ogromną pustkę i ból w jego oczach- Tylko przy Tobie nie boje się
płakać, gdyż wiem, ze tylko ty mnie zrozumiesz.- dodał- Wiem, to głupie.-
hybryda odwróciła wzrok
-Nie, Klaus to nie jest głupie.- złapałam mężczyznę za dłoń
i odeszłam z nim na bok, kierując się na zewnątrz- Zostaniesz u mnie tak długo
jak będziesz chciał.- dodałam pewnie
-Czy jest jakaś szansa dotycząca tego, ze zostawisz Scotta i
wyjedziesz ze mną ?- spytał mnie mężczyzna
-Przez Ciebie zaczynam wątpić w moje uczucia, więc sama już
nie wiem co ci odpowiedzieć.- powiedziałam, wzdychając
-Dobra, pogadamy o tym później, a teraz zróbmy to co
zawsze.- przewróciłam znacząco oczami, wskakując mu na plecy- Jestem ciężka.-
dodałam, kiedy znaleźliśmy się w windzie
-Nie kochanie, to tylko seksowne kilogramy.- skwitował mnie
Klaus, na co ja zareagowałam gromkim śmiechem. Kiedy tylko wyszliśmy z
pomieszczenia na korytarzu ujrzałam stojącego Lee, który spojrzał na mnie
wzrokiem z bólem-Jeśli mam być szczery to z nim byłabyś o wiele szczęśliwsza.-
wyszeptał mi na ucho Klaus
-Pogadamy w domu.- przewróciłam oczami, otwierając drzwi
-Faye!- krzyknął Klaus, widząc moją współlokatorkę
-Klaus, słyszałam, że jesteś po naszej stronie.- powiedziała
zadziornie wiedźma
-Po stronie nienawidzących nudnego Scotta ?- spytał jej
pierwotny
-Dokładnie, wiedziałam, ze mnie poprzesz.- odparła kobieta,
wlewając sobie do szklanki whisky
-Wiedziałaś, ze nasi sąsiedzi są wampirami a jeden z nich
jest dodatkowo hybrydą?- spytałam przyjaciółki
-Wampirami, powiadasz ?- zakpiła wiedźma- Coś czuję, ze
nieźle się z nimi zabawimy.- dodała, przybijając mi piątkę
Po godzinnych rozmowach doszliśmy z Klausem do wniosku iż
wrócimy już do mojej sypialni. Przegadałam razem z hybrydą całą noc,
wspominając dawne, świetne czasy.
-Wyglądasz niesamowicie seksownie.- stwierdził Michaelson,
spoglądając na moją skąpą bieliznę
-Wiem co ci chodzi po głowie kochasiu, ale ja jestem
zaręczona.- powiedziałam, kładąc się po jednej stronie łóżka
-Masz zamiar trzymać taki dystans w łóżku ?- przewróciłam
oczami, przytulając jego klatkę piersiową –Od razu lepiej. –dodał, po czym
oboje zasnęliśmy.
Dopiero teraz kiedy Klaus postanowił mnie odwiedzić
zwróciłam uwagę na to jak bardzo mi brakowało przyjaciela, kogoś kto by mnie
wspierał i potrafił opieprzyć, kogoś kto stawał by po mojej stronie, kto by
mnie kochał i pragnął, kogoś takiego jak Klaus.
~~FAYE~~
Następnego dnia,obudziłam się czując się znakomicie,w
mieszkaniu moich sąsiadów. Tym razem, pamiętałam wszystko co wczoraj zaszło, i
szczerze, świetnie się bawiłam w towarzystwie Lee. Razem przez całą noc,
naśmiewaliśmy się ze Scotta lub po prostu z zakochanych par, które poza sobą
nie widziały świata. Eh..na samą myśl rzygać mi się chcę,lecz jedyne co
zrobiłam to przekręciłam oczami, i spojrzałam w górę, gdzie ujrzałam
obejmującego mnie Labaque.
-Wstaaawaj!-krzyknęłam mu nad uchem, podskakując,ponieważ
wiedziałam,że ten zaraz na mnie nawrzeszczy.
-Faye!-usłyszałam po chwili głos mojego przyjaciela, który
już mnie gonił. Niestety jako hybryda, był ode mnie odrobinę szybszy i nie
minęło kilka sekund, a ten trzymał mnie w żelaznym ucisku, łaskocząc wszędzie
gdzie możliwe.
-Nie proszę nie!-krzyczałam, śmiejąc się, ledwo co łapiąc
oddech.
-Nie ma tak łatwo.-pogroził,biorąc mnie na ręce i puszczając
dopiero gdy byliśmy przy kanapie, by tam kontynuować swoją czynność,lecz tym
razem, przewidziałam to, wypowiedziałam kilka słów po łacinie.
Reakcja była wręcz natychmiastowa. Lee wylądował na drugim
końcu salonu, warcząc "wściekle"
-Wojna!-ryknął,uśmiechając się zadziornie.
-Jestem gotowa, hybrydko-zakpiłam,kumulując całą energię do
moich rąk. Mój przyjaciel, wyszczerzył swoje zęby w moim kierunku, ukazując
swoje kły.
-Ojej już się boję!-pisnęłam, gdy ten się na mnie rzucił.
Szybkim ruchem zrzuciłam go z siebie, i palnęłam kulą energii, co
spowodowało,że nie mógł się ruszać przez kilka sekund.
Wykorzystując ten czas, zamknęłam się w sypialni Damona,
zakładając na siebie, pierwszą lepszą koszulę,bo o ironio! Miałam tylko na
sobie stanik i dżinsy z wczoraj. Nie przeszkadzał mi ten strój,lecz gdyby
Alisson, chciała przez przypadek, zawitać do naszych sąsiadów, nie źle by się
zdziwiła.
-I tak cię znajdę!-syknął Lee, udając wściekłego,
-Powodzenia!-odgryzłam się, szybko wypowiadając kolejne
zaklęcie, która sprawiło,że znowu
znalazłam się w salonie. I o to mi chodziło. lee na pewno teraz myśli,że czaję
się z któryś z pokoju, podczas gdy ja, siedzę sobie spokojnie, w dużym pokoju.
niestety moja taktyka nie była tak dobrze przemyślana,
ponieważ, hybdryda, wyczuła mój zapach, i rzuciła się nam nie sprawiając,że znalazłam
się pod nim.
-Wygrałem.-uśmiechnął się ironicznie, wydłużając swoje kły.
-ratunku!-pisnęłam, powstrzymując chichot,gdy zobaczyłam,że
Lee, przybliża się do mojej szyi. Oczywiście,wiedziałam,że mnie nie ugryzie,
ale dla innych mogło to wyglądać naprawdę dziwnie.
-Co do jasnej cholery?!-krzyknął nagle jakiś głos, który po
chwili rzucił się na mojego kumpla, przygniatając go do ściany.-Odbiło ci Lee?!-ryknął Damon,
patrząc na niego z mordem w oczach,lecz chłopak nic nie odpowiedział,tylko
uśmiechał się kpiąco, w jego kierunku.
Ja również ledwo co powstrzymywałam śmiech. -teraz trzeba
będzie wymazać jej pamięć! Jak się chciałeś pożywić,trzeba było mówić, a nie
chytać się naszej seksownej sąsiadki, co do której mam plany!-dodał,
przyduszając go jeszcze bardziej.
-Eee..Faye?-wykrztusił, zielonooki, w moim kierunku, a ja
nie wytrzymując, parsknęłam głośnym śmiechem, zginając się w pół.
-D..daa…damon.-wykrztusiłam między atakami śmiechu.
Salvatore myśląc,że coś mi jest, rzucił się w moim kierunku.
-Wszystko w porządku,jestem tu.-powiedział czule. chcąc mnie
do siebie przyciągnąć,lecz ja kolejny raz nie mogłam powstrzymać chichotu. Za
to Lee, teraz śmiał się w najlepsze, patrząc na nas z rozbawieniem.
Damon widząc iskierki radości w moich oczach, zrobił
zdumioną miną po czym puścił mnie, nie rozumiejąc kompletnie niczego.
-Dobra, ktoś mi wyjaśni co tu się dzieje?-rzucił znowu
zarzucając na siebie maskę ironii. .
-To on/ona zaczął/zaczęła!-powiedzieliśmy równocześnie, z
Lee, co spowodowało u nas, jeszcze większy atak śmiechu.
-jesteście pojebani.-jęknął, oczekując dalej porządnej
odpowiedzi.
-Oj Damon,wyluzuj-rzucił Lee w jego stronę, na co ja dałam
mu sójkę w bok.
-Wampirek się wkurzył..-zaśpiewałam cicho, a mój przyjaciel,
zawtórował mi, gwiżdżąc.
-widzę,że się zaprzyjaźniliście-mruknął unosząc jedną brew
ku górze.
-Dokładnie!-przyznałam mu rację,patrząc na niego uśmiechając
się kpiąco.
-wiedźma.-syknął, złośliwie.
-pijawka-odgryzłam się, po czym przybiłam piatkę z Lee.
-Ej!-oburzył się Salvatore.-Stary, którą ty stronę
trzymasz?!-tupnął niczym małe dziecko. Najwidoczniej spodobała się mu nasza
zabawa.
-Sory, Damon, jednak Faye, jest moją ukochaną siostrą więc
zawsze i wszędzie będę ją popierał-przyrzekł a ja wydałam z siebie długie
"oooo"
-Słodko-klasnęłam w dłonie.
-Fajna koszula.-powiedział czarnowłosy, w moim kierunku,nie
ukrywając pożądania, które wymalowało się na jego twarzy.
-Pasuje jej prawda?-udał podekscytowanego lebaque.
-Seksownie.-stwierdził, Salvatore, zjeżdżając.-wiesz co bez
spodni, wyglądałoby to o WIELE lepiej.-dodał.
-Pomarzyć to ty sobie
możesz-przekręciłam oczami, nagle dostając sms'a, od..Kola?!
"Stęskniłaś się za mną kochanie?Nawet nie pytam bo i
tak znam odpowiedź. A więc, co ty na to? za 10 minut przed wejściem. Mam dla
ciebie niespodziankę! K"
Aż podskoczyłam z zachwytu. Kole to…że się tak wyrażę, mój najulubieńszy facet do
zabawy. Należał do rodziny pierwotnych, lecz dało się z nim wytrzymać, jak i
zaszaleć. W łóżku był wręcz zajebisty, a ja nie byłabym sobą, gdybym tego nie
wykorzystała.
Nie patrząc na mojego nowego kumpla jak i tego drugiego, w
ekspresowym tempie wybiegłam z ich mieszkania, i skierowałam się ku schodom na
dół. Dzisiaj akurat nie miałam zamiaru używać windy, ponieważ trwało by to zbyt
długo.
Po kilku sekundach byłam już na dole, lecz cóż za przypadek
nie byłam sama. Obok mnie nagle pojawili się Damon i Lee, a na parkingu
zauważyłam, Allison i Klausa, tulących się do siebie jak zakochana para.
Normalnie, przerwałabym im te swoje powitanie,ale tym razem sobie odpuściłam
widząc miny moich sąsiadów. No i jeszcze ich rozmowa naprawdę była fascynująca.
Widać,Klaus, też nie był fanem, Scotta i głośno wypowiadał
się na temat spraw łóżkowych mojej przyjaciółki. W tym momencie, nie mogłam nie
parsknąć śmiechem. mimo,że z Klausem, nie miałam jakiś tam większych stosunków,
czytaj, nigdy się z nim nie przespałam,to można powiedzieć,że się
lubiliśmy,lecz gdy tylko zjawiał się w mieście, liczyła się Alisson, a dla mnie
Kole i Rebekah. Każdy miał swoje towarzystwo i nie przeszkadzało nam to w żaden
sposób, aczkolwiek, gdy zostawaliśmy sami, nie narzekaliśmy na nudę.
po chwili ta dwójka zniknęła, by zapewne nie źle zaszaleć, a
ja niecierpliwie, rozglądałam się za drugim pierwotnym. gdy już miałam do niego
zadzwonić i nawrzeszczeć, poczułam, jak ktoś zasłania mi oczy od tyłu i
przyciąga w talii.
-Damon wypierdalaj-syknęłam, pewna,że to on.
-Tym razem to nie ja.-powiedział zszokowany, ami nie było
potrzebne nic więcej. Szybko wyrwałam się z uścisku, po czym rzuciłam się na
mojego ulubionego pierwotnego.
-Kole-krzyknęłam,, na co ten, uśmiechnął się szarmancko, i
pocałował mnie namiętnie w usta. Mhm…brakowało mi tego.
Oczywiście oddałam pocałunek, przyciągając go jeszcze bliżej.
Jakoś taki już nasz zwyczaj,iż mimo,że nic do siebie nie czujemy, zawsze gdy on
pojawia się w mieście, zachowujemy się jak para.
-A ze mną to się nie przywitasz?-spytała Rebekah, wyłaniając
się z tyłu, i przepychając się przez Damona, który nie mógł ruszyć się o
milimetr.-Cześć lee-rzuciła, szybko w stronę mojego przyjaciela szorstko, i po
chwili ją również trzymałam w uścisku.
-Cześć suko-przywitałam ją ze złośliwym uśmieszkiem, za co,
dostałam sójkę w bok.
-Cześć
wiedźmo-zawtórowała mi. Mimowolnie przekręciłam oczami. ta dziewczyna
była jak moja bliźniaczka. No nie liczmy
tego,że jest blondynką. złośliwa, egoistyczna i sarkastyczna, niczym ja.Jedyne
co nas różni to nastawienie do życia. Ona, szuka miłości swojego życia a ja jej
wręcz unikam.
Po chwili zrozumiałam,że moi sąsiedzi, wpatrują się dalej z
niedowierzaniem w zaistniałą właśnie sytuacje.
-Och-wymsknęło mi się, gdy spojrzałam na Salvatore'a,który
miażdżył wzorkiem Kola.-Lee, Damon, to Kole i Rebekah..
-My się już znamy-odrzekł pierwotny.
-Wiem, ale wypadałoby tak oficjalnie.-przerwałam mu,
posyłając w jego stronę figlarny uśmiech,chowając zdziwienie.
-Lee, zmieniłeś się-rzuciła blondynka, puszczając mu oczko.
-Za to ty Rebekah, dalej taka sama-odezwał się po raz
pierwszy Damon, posyłając jej złośliwy uśmieszek.-Dalej szukasz zaczepki,
co?-drążył,ma co dziewczyna, wydłużyła swoje kły.
-Uważaj z kim zadzierasz.-warknęła tylko. Mimowolnie
zachichotałam.
-Damon trochę kultury.-pouczyłam go, pokazując język.
-To co Faye, oprowadzisz mnie a raczej nas, jako,że moja
siostrunia, tak starsznie chciała ze mną pojechać, po twoim mieście?-spytał mój
kochanek,przyciągając mnie do siebie.
-pod jednym warunkiem.
-wszystko.
-lee może iść z nami.-rzuciłam, patrząc na wyżej
wymienionego
-Co? JA?-spytał zszokowany.
-no właśnie on?-zawtórował Salvatore
-Ciebie nawet nie pytam bo i tak wiem,że za nami
pójdziesz.-powiedziałam szorstko w stronę niebieskookiego.- a ty.-kiwnęłam
głową, na Lee.-idziesz i koniec. Należy ci się odpoczynek-zaakcentowałam
ostatnie słowo, puszczając mu oko i patrząc znacząco na Rebekah. Chłopak też
powinien mieć coś od życia, a nie wiecznie myśleć o Ali.
-A niech stracę-jęknął na co ja zapiszczałam.
-W takim razie chodźmy.-rzuciłam tylko,a Kole jak na
zawołanie złapał mnie za rękę, po czym śmiejąc się z wszystkiego i niczego
udaliśmy się do tawerny.
-Whisky!-krzyknął od razu do barmana, Damon, nawet na nas
nie patrząc. Spodziewałam się takiego zachowania, więc go po prostu
zignorowałam.
Zamiast tego, zamówiłam dla nas, kolejkę drinków i takim
sposobem impreza się zaczęła.
Na początek przetańczyłam, kilka kawałków z
pierwotnym,później z Lee a na końcu z rebeką. Tu akurat, wszystko wyglądało
zupełnie inaczej,ponieważ, każdy kto nas znał, wiedział,że słynęliśmy z tego,że
na każdej imprezie tańczyliśmy na stołach, dając przy tym, nie złe show.
także było i tym razem. Posłałam jej błagające spojrzenie a
ta jak na zawołanie, zagwizdała głośno, prosząc Dj, by puścił jakieś seksowne
piosenki.
Teraz wszystkie pary oczu były skierowane, na nas, a
stukanie naszych obcasów słychac było w całym
lokalu.
Po chwili, poleciały pierwsze takty naszej piosenki, a my
nie zwlekając zaczęłyśmy nasze show. na początek wykonałyśmy kilka prostych
figur, które miałyśmy opanowane do perfekcji, tak na wszelki wypadek. Później
równocześnie ściągnęłyśmy koszulki które miałyśmy na sobie i zaprosiłyśmy dwóch
panów do nas. Oczywiście nie mógł być to nikt nam znajomy, więc wybrałyśmy
jakiś dwóch mężczyzn którzy byli nawet przystojni, i zaczęliśmy nasze popisowe
numery.
Gdy skończyliśmy każdy zaczął bić nam brawa, a zwłaszcza ta
męska część grona. my tylko przybiliśmy piątkę i wróciłyśmy na swoje miejsca.
Ja w objęcia Kola,widząc wkurwiony wzrok Damona a Rebekah, w Lee,który był
wniebowzięty. W końcu nasz chłopaczek się rozluźnił..
-Nie wyszłaś z wprawy-powiedziała Rebekah, gdy już
siedzieliśmy przy stoliku.
-Ma się ten talent-wzruszyłam ramionami, po czym zaśmiałam
się sarkastycznie.
-brakowało mi ciebie Chamberlain-wyznała.
-PIj nie pierdol-wyjęczałam tylko.
-Kole również ciągle o tobie gadał.-ciągnęła, nie zważając
na moje poprzednie słowa.
-Oh jak miło-zakpiłam.
-Ale widzę,że tu tez masz branie. Damon Salvatore, no no
no-zacmokała.
-A właśnie!-krzyknęłam,-Skąd wy go w ogóle znacie?
-Długa historia.-mruknęła tylko Rebekah.
-Opowiadaj-nakazałam
-Oj przespałam się z nim no!-wykrztusiła z siebie wreszcie,
na co ja parsknęłam śmiechem.
-Gratuluję-klasnęłam w ręce.
-Zamknij się. Najgorszy błąd w moim życiu-jęknęła.-Ale
wracając. DO tego wcześniej mieszkał w Mistic Falls, tam gdzie ten cały
doppelganger Klausa.-przekręciła oczami.
-Elena?-spytałam zdziwiona.
-Dokładnie!-strzeliła palcami.-Salvatore, się w niej kochał,
wiesz taka zakazana miłość i tak dalej. Dla mnie to i tak marna kopia
Katherine, która myśli tylko i wyłącznie o sobie. Z resztą właśnie widzę,że
chyba też ją sobie odpuścił.-spojrzała krótko na wampira, który właśnie
dyskutował zawzięcie z Lee.
-Nie dziwię się.-powiedziałam szczerze
-Z resztą ty do niego bardziej pasujesz-dodała Beka.
-Chyba sobie ze mnie żartujesz.-prychnęłam.
-Mogę ci powiedzieć,że dobry w łóżku to on
jest.-stwierdziła, na co ja się zaśmiałam.
-Zapamiętam sobie-obiecałam biorąc łyka mojego
drinka.-Jednak myślę,że twój brat wystarcza mi w zupełności.-szepnęłam
energicznie wstając i idąc w kierunku Kola który już z daleka mnie widział.
Uśmiechnęłam się do niego zalotnie, i nie minęła minuta, a
ja rzuciłam się na niego całując namiętnie jego usta.
-tęskniłem za tym-szepnął
gryząc płatek mojego ucha.
-mhm..-mruknęłam, bawiąc się jego koszulą. Kole oczywiście,
zrozumiał aluzję, i na zachętę zaczął całować moją szyję zjeżdżając coraz
niżej. Jęknęłam cicho, co nie umkło uwadze mojego pierwotnemu jak i Damonowi, z
drugiego końca sali. Spojrzał na mnie tylko kpiąco. Oczywiście oddałam mu tym samym, ciągnąc Kola w kierunku wyjścia.
-Za 15 minut u mnie-wyjęczałam w kierunku mojego ulubionego
pierwotnego.
-Tyle mam na ciebie czekać?-udał rozpacz,ciężko dysząc
-Muszę spławić, Alisson i Klausika, tak by nam nie
przeszkadzali.-szepnęłam, na co ten westchnął.
-no dobra.tylko się pospiesz.-dodał po czym przelotnie mnie
pocałował i zniknął.
zaśmiałam się cicho, i szybkim krokiem, udałam się do mojego
domu,w którym tymczasowo gościł Klaus.
<damon>
Ona robi to specjalnie..Ona robi to specjalnie..-powtarzałem
cały czas,w myślach, wpatrując się z
otwartą buzią,Faye, która razem w blond-dziwką tańczyła na stole,dając
wszystkim do zrozumienia,że to ona ma tutaj władze.
czemu ona musiała być taka seksowna pytam się? i w dodatku
nie należała do mnie. Nie miałem prawa, jej do siebie przyciągnąć, przytulić,
pocałować łapczywie, czy ściągnąć z niej moja koszulę.
z każdą chwilą coraz bardziej mi się podobała, i coraz
bardziej utwierdzałem się w przekonaniu,że muszę ją mieć. Nic innego się teraz
nie liczyło.
Próbowałem zrozumieć,czemu taka seksowna czarownica, pozwala
by (od dzisiaj) najbardziej wkurwiający pierwotny mógł, całować ją wszędzie
gdzie chciał. Czemu nie odepchnęła go tak jak mnie wtedy na wieżowcu.
Spytacie skąd to wiem? otóż,gdy Chamberlain, wypowiedziała
te słowa w korytarzu,nagle cała nasza rozmowa wróciła do mnie,niczym
błyskawica.
Czy żałowałem?Można było powiedzieć,że nie..wręcz w jakimś
stopniu bylem dumny z tego co zrobiłem, lecz później dopadły mnie te cholerne
wyrzuty sumienia, jak i masę pytań. W przeciągu tych kilkunastu dni, zdążyłem
ją już dobrze poznać, i myślałem,że nic sobie nie zrobi z jednego nic
nieznaczącego pocałunku. Tymczasem ona, nie dość,że teraz zachowuje się jakbym
nie istniał, to próbuje mi zrobić na złość, całując się przy mnie z tym
pojebanym pierwotnym,co wywołało u mnie efekt natychmiastowy. Miałem
ochotę mu przywalić, tak,by już nie
wstał, co oczywiście nie było zbyt realne.No ale pomarzyć zawsze można prawda?
Gdy bardzo ale to bardzo seksowny taniec, Faye i Rebeki
zakończył się, obie dziewczyny podleciały do swoich chłoptasiów.
Widać, Lee był wniebowzięty. Naprawdę służyła mu znajomość z
Faye. Przestał przynajmniej przejmować się tak strasznie Alisson, chociaż i tak
wiedziałem,że ją kocha.
W jakimś sensie, czułem się zazdrosny. Czemu to ja nie
sprawiłem,że ten debil, teraz świetnie się bawi z Rebekha, tylko ta mała
sąsiadeczka. Warknąłem zrezygnowanie, zamawiając jeszcze jedne whisky,które
nagle straciło swój smak.,ponieważ ujrzałem, klejących się do siebie, Kola i
Faye. Przekręciłem wymownie oczami,
napinając wszystkie mięśnie.
"Salvatore uspokój się"-nakazałem sobie w
myślach,lecz nic to nie dało.
-I jak się bawisz?-zagadał do mnie Lee, ciężko sapiąc.
-Znakomicie-syknąłem, nie spuszczając oczu z czarownicy.Mój
kumpel. uniósł jedną brew do góry, naśladując mnie, po czym podążył za mną
wzrokiem.Widząc Faye, wydał z siebie nie ma "aa rozumiem"
-Stary..-poklepał mnie po plecach-ostatnimi czasy, to ty
uświadamiałeś mi,co czuję, lecz teraz chyba moja kolej.to widać na odległość,że
jesteś o nią w chuj zazdrosny.-stwierdził na co ja prychnąłem.
-Zazdrosny?-zaśmiałem się z kpiną w głosie.-Oj Lee chyba
masz schizy, po tym alkoholu.
-Wiesz co, nie rób ze mnie wariata, bo cię za dobrze znam.
Zależy ci,przyznaj.-drążył.-No dajesz, Salvatore. to,że Elena cię zraniła nie
znaczy,że teraz życie stanie w miejscu.-oj wchodził już na niebezpieczne
tematy.
-Zamknij się.-warknąłem, obserwując jak Faye ciągnie
pierwotnego w kierunku wyjścia,.
-To przyznaj się do tego co czujesz, tak jak ja do Allisson.
Widzisz, bo ja ją kocham!-krzyknął, jakbym o tym nie wiedział.
-Dobra kurwa, zależy mi na niej, zadowolony?-jęknąłem,
gniotąc w szklankę w ręce.
-W końcu!pogratulował mi mój przyjaciel.-Teraz tylko leć za
nią, i błagaj o wybaczenie, bo znając moją siostrunię, nie da się tak łatwo
przeprosić.-ciągnął lecz ja go już nie słuchałem. Lee miał rację. Musiałem z
nią pogadac, i zrozumieć,czemu dalej się na mnie wkurwia o taką
drobnostkę.Musiałem do wiedzieć..
W wampirzym tempie, wyszedłem z lokalu, szukając dziewczyny.
Niestety zobaczyłem tylko tego jebanego Kola, który siedział na murku
podziwiając pełnię.
-Co, twoja lalunia cię wystawiła?-zakpiłem, na co ten tylko
się uśmiechnął.
-Nie.-odparł spokojnie, całkiem nie w jego stylu.-Wyobraź
sobie,że nie Salvatore.-dodał patrząc na mnie z kpiną.
-No tak,bo przecież samemu świat wydaje się
lepszy-powiedziałem sarkastycznie.
-o co ci chodzi?-spytał niczym nie wzruszony. Coś mi to nie
pasowało. Nie dość,że był przesadnie miły, to jeszcze nawet nie próbował mnie
wkurwić. Przecież ostatnim razem, złamał mi kark, przy Elenie, więc co go teraz
powstrzymywało?
-O nic, po prostu lubię uprzykrzać ci życie-wyszczerzyłem w
jego stronę zęby, na co ten westchnął.
-Odpuść sobie Faye.-odrzekł nagle, co mnie zdziwiło.
-Bo co?-warknąłem.
-Bo ja tak mówię-syknął z tym swoim angielskim akcentem,
idąc jeden krok w moją stronę.
-uważaj bo się ciebie przestraszę-zaśmiałem się ironicznie.
-Nie wiesz, z kim zadzierasz. Dla niej i tak będziesz tylko
marną zabawką.-wytknął mi.
-Ałć,zabolało-udałem oburzonego.-a może ty dla niej
nie,co?-prychnąłem.
-Uwierz, Salvatore, znam ją trochę dłużej od ciebie, i nie
liczę na jakieś prawdziwe uczucia, z jej strony wobec mnie. A najgorsze,że
ciebie też znam, więc nie dam ci wykorzystać,Chamberlain.-dodał chłodno, po
czym się ulotnił,a ja ze złości, kopnąłem najbliższy śmietnik.
Miał rację. Nie powinienem bawić się w tą całą sprawę z
Faye,lecz nie mogłem się powstrzymać. I na pewno kiedyś za o zapłacę.
Zauważyłam ostatnio, ze Skyler zmieniła sobie kolor czcionki więc pomyślałam, ze nie będę gorsza i sobie jebnę fioletową. Tak wiec mam nadzieję, ze nowa notka was zaskoczyła pozytywnie. Jak odbieracie nową-starą przyjaźń Alison? Kocham Klausa więc dla mnie blog bez niego byłby straszny... Reszte rozmyśleń dotyczących Faye i Damona pozostawię dla Was. Wiem, ze ich kochacie więc jak to mówi Skyler.
Do NN Wasza Lara : )))
Super rozdizlal mam nadzieje ze w następnym damon trochę bardziej sie postara o faye
OdpowiedzUsuń"Zauważyłam ostatnio, ze Skyler zmieniła sobie kolor czcionki więc pomyślałam, ze nie będę gorsza i sobie jebnę fioletową.." Hahhahhhahha, leżę! Jaka beka! :D
OdpowiedzUsuńNie no wkurwiłam się. Przeczytałam w czwartek i skomentowałam długim komentarzem. Usunęło się -.- Teraz? Znów...
OdpowiedzUsuń-.-
-.-
Byli PIERWOTNI <33
Kocham ich. Klaus, Rebeka, Kol i Elijaha, którego nie było :C
Przyjaźń Faye i Rebeki jest zajebista. Dopiero jak one się spotkały zauważyłam jakie ich charaktery są do siebie podobne xd
Powitania dziewczyn są słodkie <3
Wampir i Wiedźma - taki codzienny romansik. Mam nadzieję, że żadne z nich - mówię głównie o Kolu- nie zakocha się.
Alison i Klaus byliby genialną parą, ale nie ukrywam, że nadal kocham tą dziewuchę z Lee.., który jest zajebistym przyjacielem Faye ! :D ;*
Ta poranna scena z nimi w roli głównej była zajebista <3
Damon zazdrosny to jeden z moich ulubionych Damonów. ;D
Pozdrawiam ; *
Świetny rozdział :D Dla mnie też Blog bez Klausa byłby beznadziejny :D Hahhaha Bez Kitu xD Najlepsze jest to jak mówi wszystkich na głos problemy Alison :D Ona powinna zerwać zaręczyny według mnie :d Pewnie to zrobi. Faye i Beki w Akcji :D Cześć Suko. Oł Yea :D Się dobrały ;) Nie wiem czemu, ale Kol i Faye mi nie pasują, bo tak naprawdę nic do siebie nie czują. :( A Damon znowu biedny ;d Oooj xd Bez Kitu. Znowu mi go szkoda. Taki już jego los. :d Ale Lee jest po jego stronie :)) Jeszcze zakładam, że Damon dostanie to czego tak bardzo chce ;) A Ja na to liczę :D Czekam na kolejny rozdział, Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńzapraszam na NN. www.mystic-damon.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńHm, nie wiem czy czytasz jeszcze tego bloga, bo nie wiem czy mam cię informować o NN?
OdpowiedzUsuńhttp://its-time-to-fight-for-my-normal-life.blog.pl/
Ten blog jest po prostu zajebisty.Zawsze czytam rozdziały z badaniem na ustaw.czekam na NN .
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nową notkę? Piszesz świetnie!!!
OdpowiedzUsuń