-Że co?-zdołałem wykrztusić w stronę dziewczyny,którą kochałem nad życie, jak i mojego brata.
-Damon..-zaczęła Elena, łamiącym się głosem.
-Co Damon?!-ryknąłem, tym samym jej przerywając. Nie mogłem już wytrzymać tego wszystkiego. Nie dość,że mnie wykorzystała, to jeszcze wypierała się tego,broniąc się swoimi uczuciami. Nie rozumiałem jej, a mimo tego kochałem.-Dałem ci wszystko-mruknąłem, bardziej do siebie niż do niej.To była akurat prawda. Dla tej jednej dziewczyny ,zmieniłem całe swoje nastawienie do życia. Zacząłem się przejmować, troszczyć o innych ,a w szczególności o nią. I na co było mi to wszystko? Na to, by teraz dowiedzieć się,że dla niej i tak będzie się liczył tylko Stefan.
Mój świętoszały braciszek. A jakże inaczej.Przecież ja nigdy nie dorównam mu do pięt, tą jego pieprzoną dobrocią. Nawet nie chciałem. Liczyłem tylko na to,że Elena pokocha mnie takiego jakim jestem. Ale nawet to najprostsze życzenie, a może najtrduniejsze, się nie spełniło.
-Uspokój się.-powiedział mój brat, który do tej pory milczał, jak zaklęty. W odpowiedzi, prychnąłem głośno, po czym spojrzałem wyczekująco na Elene. Ta,wyczuwając mój wzrok kontynuowała.
-Wiem,że zraniłam twoje serce..i chciałabym cię za to przeprosić.-odrzekła.Nie wiem, na co teraz liczyła.Że rzucę jej się w ramiona i powiem,że mimo,tego iż się ze mną przespała i wyznała miłość, możemy zostać przyjaciółmi?
-Wiecie co? Mam was dość. Wszyscy jesteście tak samo fałszywi,więc może naprawdę pasujecie do siebie jak dwie krople wody?-syknąłem,zaciskając ze złości pięści.
-Damon nie!-krzyknęła Gilbertówna tym razem nie powstrzymując łez,gdy skierowałem się w kierunku wyjścia.Nagle Elena położyła swoją dłoń na moim ramieniu.-Nie odchodź-szepnęła błagalnie. Ja jedynie uśmiechnąłem się złośliwie, patrząc jej długo i znacząco w oczy. Gdy już myślała,że zmieniłem zdanie, wyrwałem się z jej uścisku.
-Jesteś identyczna jak Katherine, Eleno. Chcesz po prostu by wszyscy ci współczuli i rozczulali się nad tobą. Mam cię dość.Nigdy nie powinienem się dla ciebie poświęcać,ponieważ zasłużyłaś na wszystko co cię spotkało.-warknąłem,i jak najprędzej wyszedłem z pensjonatu,do którego nie miałem zamiaru nigdy wracać. Do tych ludzi,którzy wiecznie tylko wymagali,zamiast zrozumieć. Teraz miałem ich w dupie. Ponownie stałem sie zimnym i egoistycznym dupkiem..a dokładniej, znowu byłem sobą. Osobą,która nie przejmuje się, co inni o niej myślą i zdaję się tylko na siebie..
Gdy już oddaliłem się, wystarczająco od Mistic Falls, w wampirzym tempie, wyciagnąłem, telefon, by po chwili zadzownić do jedynej osoby, której teraz potrzebowałem.
-Lee?Oferta nadal aktualna?-spytałem, uśmiechając przy tym ironicznie,mimo, iż wiedziałem,że nie może tego zobaczyć. Kolejny raz, zaczynałem nowy etap mojego życia.
<narracja trzecioosobowa>
Gwiazdy świeciły wysoko nad niebem, oświetlając małe miasteczko Chance Harbor,które o tej porze było szczególnie piękne.Dwie mieszkanki tego jakże urodziwego miejsca stały właśnie na wzgórzu podziwiając wszystko co ich otaczało. Również dwa martwe ciała leżące dokładnie 5 metrów od nich. Każdy normalny człowiek, przestraszyłby się albo przynajmniej zaczął panikować.
Alison Arger i Faye Chamberlain, nie należały do tej większości. Wręcz przeciwnie. Powoli zaczynały nawet lubić swoją pracę.
-Nawet dobrze nam poszło.-powiedziała zadowolona z siebie brunetka, uśmiechając się ironicznie. Każdy kto znał ową piękność,wiedział,że to dla niej typowe. Ten uśmieszek jak i ton głosu.Najlepsze było to,że tak naprawdę nikt oprócz Alison, nie wiedział,czemu owa czarownica tak się zachowywała. Faye nie lubiła użalać się nad sobą,i rzadko co poruszała temat, utraty jej bliskich jak i jej ukochanego.
Jej przyjaciółka zaśmiała się cicho, patrząc daleko przed siebie. Dopiero odnajdywała się w świecie, nadnaturalnym,ale nie umiała ukryć radości,z czynu którego dokonała.
Otóż jej przeznaczeniem było, zabijać…zabijać wilkołaki jak i wszystkie różne zagrażające życiu stworzenia. Od niedawna zaczęła współpracować, ze swoją najlepszą przyjaciółką, która okazała się być czarownicą. Cóż za ironia prawda?
-Co powiesz na odpoczynek?-zasugerowała łowczyni,puszczając oko w kierunku wiedźmy..-Kilka miesięcy odprężenia tylko i wyłącznie dla nas.-Faye, w odpowiedzi energicznie kiwnęła głową
-jeżeli odpoczynkiem nazywasz, dużo imprez, alkoholu, i seks to jestem za!-krzyknęła radośnie, brunetka,po czym mrugnęła znacząco.
-To właśnie miałam na myśli.-szepnęła Ali,uśmiechając się do siebie.
Witamy bardzo serdecznie, na naszym pierwszym wspólnym blogu. Z tej strony Skyler;* jak i Śmietanka97(Lara). Może coś o naszym blogu? Otóż jako,że ja (skyler;*) jak i moja bratnia blogerka, lubimy komplikacje, i zwariowane pomysły, postanowiłyśmy napisać opowiadanie, które różniłoby się znacznie o innych. Z takim nastawieniem, wpadłyśmy na pomysł, pomieszania, The Vampire Dires,The Secret Circle i oczywiście Teen Wolf.
Każda z nas będzie miała po dwie postacie główne.
Śmietanka97 czyli Lara, ma za zadanie odtworzyć wszystko co się dzieje w głowie pani Allison, jak i Lee. Czasami będą dochodzić, poboczni bohaterzy.
Ja, jako,że jestem zawziętą fanką Damona jak i Faye, wybrałam sobie ich, jako moje postacie.
Także podsumowując, połowa rozdziału będzie napisana często przez Larę, a druga przeze mnie.To tyle jeżeli chodzi o tłumaczenie.
Nowe notki będę pojawiać się raz na tydzień, dokładnie co sobotę.
Mamy nadzieję(mówię, również za Larę,z którą właśnie rozmawiam na skype.),że prolog,który miałam zaszczyt napisać(jako,że moja przyjaciółka bała się zacząć*)przypadł wam du gustu, i nie zostaje nam nic innego, jak powiedzieć.
DO NN ;*
Wasze Skyler ;* i Lara <3
*przepraszam kochanie musiałam to napisać <3